Program
lojalnościowy
4,9/5 Nasza ocena
na Opineo
Punkty odbioru rowerów
Dostawa gratis w 24h
Agu Padded Body Performance to propozycja sezon jesień/wiosna – model, który przełamuje schematy tradycyjnych kamizelek kolarskich. Pikowana struktura i termoregulacyjne właściwości materiału z dodatkiem grafenu sprawiają, że nawet poranne chłody nie stanowią przeszkody w codziennej jeździe. Test pokazuje, czy kamizelka Agu może sprawdzić się nie tylko podczas treningów, lecz również przy zwykłych przejażdżkach między domem a pracą.
Logo Agu jest dobrze znane z World Touru. Ale czy sprawdzi się u amatora?
Jak przebiegał test?
Czas trwania testu: 45 dni.
Intensywność testu: Kilka razy w tygodniu.
Przebieg: 400 km.
Pora roku i warunki: Zmienna pogodowo jesień.
Sprzęt: Felt Broam 30 (2024) / Felt AR Road (2023).
Typ roweru: częściej gravel.
Zacznę od wyznania, że nigdy nie przepadałem za kamizelkami kolarskimi. Zawsze wydawały mi się mało praktyczne. Z pozoru wydają się dobrym wyborem na zmienne warunki, a w praktyce nie zapewniają skutecznej ochrony przed chłodem. Po co dogrzewać sam tułów, skoro podczas jazdy ręce pozostaną nieosłonięte?
Mój stary bezrękawnik na rower długo wisiał w szafie jak dowód na to, że niektóre rzeczy kupuje się z nadzieją, a przechowuje z rozczarowaniem. Parę razy zabrałem go na trening, ale po kilku tygodniach pogodziłem się faktem, że przyjemniej jeździ mi się w lekkiej kurtce.
Z kamizelką od Agu miało być jednak zupełnie inaczej.
Holenderska firma Agu przez lata ubierała kolarzy z Team Visma – tych prawdziwych, którzy ostro ciężko trenują przez cały rok, nawet w trudnych warunkach. Jeśli odzież od tej firmy wystarczała Woutowi van Aertowi na belgijskich klasykach, a Jonasowi Vingegaardowi na etapach Tour de France, to może i mi umili nieregularne treningi oraz codzienne przejazdy między domem a pracą.
W końcu znalazłem kamizelkę, która przydaje mi się podczas codziennej jazdy.
Punktem odniesienia będzie dla mnie stara kamizelka typu windstopper. Pierwsza różnica rzuca się w oczy już przy dotknięciu obu materiałów. Agu Padded Body Performance nie jest kolejnym bezrękawnikiem chroniącym przed wiatrem – oferuje zdecydowanie więcej. Typowe kamizelki kolarskie nie dogrzewają ciała, ale mają wiatroszczelne panele na klatce piersiowej. Jednak to rozwiązanie dobre wyłącznie na lekki chłód. Nowy model Agu jest pikowany, lekko ocieplony, a producent twierdzi, że nylonowy materiał wzbogacono o grafen (2% składu tkaniny), który ma zapewniać hydrofobową powłokę.
Brzmi jak science fiction, ale gdy przelotnie kropiło, to krople rzeczywiście spływały po zewnętrznej warstwie i nie wsiąkały w kamizelkę. Nawet zabrudzenia można było wytrzeć mokrą ścierką – i znikały bez śladu. To przydatne na krótkich dystansach, jednak do dłuższych dystansów deszczu potrzebowałbym dodatkowej przeciwdeszczówki.
W kwestii ogólnej oceny muszę być uczciwy i przyznać, że kamizelka wygląda na cieplejszą niż jest w rzeczywistości. Ten "watowany" materiał nie grzeje mocno, ale dodatek grafenu sprawia, że ma właściwości termoregulacyjne.
Im więcej ciepła wytworzymy przy intensywnej jeździe, tym więcej ciepłoty zostanie pod bezrękawnikiem. Model najlepiej sprawdzi się jesienią, w zestawie z grubszą bluzą albo ocieploną bielizną termiczną. Do granicy około 8-10 °C mogę na nią liczyć. Przy niższych temperaturach nadaje się raczej jako dodatkowa warstwa pod zimową kurtkę. Na mrozy wolałbym ubrać coś grubszego.
Materiał jakby pikowany, ale tylko lekko ocieplony.
Kamizelka ma sportowy krój – Slim Fit, co oznacza, że przylega blisko ciała. Widać, że projektowali ją ludzie specjalizujący się w kolarstwie szosowym, ale moim zdaniem sprawdza się też na gravelu. Na moje gabaryty – 180 cm wzrostu, 70 kg – tabelka rozmiarowa polecała "M-kę", ale specjalnie wybrałem "L-kę". W sezonie jesienno-zimowym rzadko jeżdżę szosówką, ale za to codziennie przemierzam miasto gravelem, a w weekendy kręcę się po okolicznych wsiach na rowerze szosowym. Do takich zastosowań wolę odzież, która daje nieco więcej luzu, pozwala swobodnie oddychać nie tylko skórze, ale i płucom.
Luźniejszą kamizelkę mogę założyć na sweter, a pikowany materiał dobrze wygląda nawet wtedy, gdy wracam z pracy w zwykłych jeansach. Chociaż z perspektywy czasu myślę, że mniejszy rozmiar leżałby na mnie lepiej.
Rozmiar L jest bardzo wygodny, ale do sportowej jazdy wziąłbym raczej M-kę.
Agu – poczuj się jak pros z Tour de France
Od połowy września nosiłem tę kamizelkę niemal codziennie. Szczególnie dobrze sprawdzała się podczas porannych przejazdów – o ósmej było zazwyczaj około 7 lub 9 °C, więc zakładałem ją na bluzę Eyen Arder i wyjeżdżałem do pracy.
Popołudniu, gdy wracałem i było już cieplej – około 14 stopni – rozpinałem zamek, a przy mocniejszym słońcu pakowałem bezrękawnik do plecaka, gdzie nie zajmował więcej miejsca niż zwykły t-shirt. I było mi bardzo okej.
Poliester z 2% dodatkiem grafenu – bardzo oryginalny materiał o dużej funkcjonalności.
Podczas bardziej intensywnego wysiłku – treningów na szosie lub gravelu – kamizelka sprawdzała się jeszcze lepiej. Przy zmiennej pogodzie wczesną jesienią była jak dodatkowy argument w sporze z chłodem. Chroniła podczas rozgrzewki, gdy wyjeżdżałem z miasta, później można ją było zdjąć na czas treningu, żeby znów założyć, gdy na trasie robiło się zimno. Pikowany materiał da się zwinąć do kompaktowych rozmiarów, dlatego nie było problemów z tym, aby spakować kamizelkę do tylnej kieszeni w bluzy.
Agu Padded Body Performance to przykład klasycznego, przemyślanego projektowania. Oprócz ciekawego materiału z dodatkiem grafenu i ultradźwiękowo zgrzewanych szwów, trudno szukać tutaj rewolucyjnych rozwiązań. Zamek to solidny, dwukierunkowy YKK z zapięciem Camlock – jeden z tych mechanizmów, które działają bez zastrzeżeń przez lata. Podwyższony kołnierz delikatnie osłania szyję, choć nie na tyle, żeby zastąpić komin.
Z prawej strony jest dostęp do szerokiej kieszeni.
Ciekawie rozwiązano układ kieszeni. Mamy dostęp do małej, otwartej przegródki na środku, a także dużej – trzykomorowej – z dostępem od boku i zamknięciem na suwak. Pierwsza pozwala szybko sięgnąć po żel energetyczny albo telefon. Natomiast druga świetnie nadaje się do przewożenia rzeczy cennych lub łatwych do zgubienia. Znajduje się w niej też kilkucentymetrowa pętelka, której przeznaczenia nie potrafię odgadnąć – może służy do zawieszenia zwiniętej kamizelki, może do przypięcia kluczy lub lampki.
Agu reklamuje się jako marka premium, więc spodziewałem się wykonania na poziomie, który usprawiedliwi cenę (katalogowo 600 zł, na promocji 199,99 zł). Po trzech tygodniach intensywnego użytkowania kamizelka wciąż wygląda jak świeżo wyjęta z pudełka – to dobry znak w czasach, gdy nawet topowe produkty potrafią mocno zużyć się po kilku praniach.
Nie zauważyłem żądnych wystających nitek, które zwykle pojawiają się jak pierwsze oznaki kapitulacji materiału. Nie widać też zmechacenia w miejscach narażonych na tarcie – szczególnie tam, gdzie spoczywa ciężki plecak. Elastyczny ściągacz w pasie trzyma pierwotny kształt, nie rozciągnął się i nie powykręcał po intensywnym użytkowaniu.
Trzy razy wrzuciłem kamizelkę do pralki – standardowy program, 30 stopni, delikatne wirowanie – i tkanina przyjęła to z godnością. Żadnych odkształceń, przebarwień czy uszkodzeń.
Agu przygotowało naprawdę solidny produkt, który przekonał mnie do tego, że jesienią warto mieć w szafie porządną kamizelkę. Czy uważam ją za niezbędnik? Nie do końca – nie zastąpi porządnej kurtki zimowej ani szczelnej przeciwdeszczówki. To raczej przyjemny dodatek, który wyraźnie poprawia komfort jazdy w okresie przejściowym, gdy trudno zdecydować jaka panuje pogoda – jest jeszcze ciepło czy już za zimno na przyjemną jazdę?
Za 200-300 złotych dostajemy odzież, która nie zawiedzie oczekiwań. I może właśnie o to chodzi – nie o rewolucję, ale o małe, codzienne udogodnienia, które sprawiają, że początki i końcówki sezonów kolarskich będą nieco prostsze.
Ocena końcowa:
7/10
Kto testował?
Szosowiec, który w zeszłym sezonie skręcił w stronę szutru. Uwielbia kolarstwo w każdej postaci, dlatego jeździ tyle, co ogląda – przynajmniej kilka godzin tygodniowo. Przez cały rok w mieście porusza się wyłącznie na rowerze. Nie boi się błota, dziur ani jazdy w deszczu.
Imię: Konrad.
Typ kolarstwa: szosowe + gravelowe.
Poziom zaawansowania: średniozaawansowany.
Częstotliwość jazdy: prawie codziennie.